poniedziałek, 22 września 2014

"Francuskie tosty" z kabaczka. Uszlachetnione i odchudzone

Kabaczek w panierce migdałowej
Jestem z siebie naprawdę bardzo dumna, udało mi się bowiem przekonać mojego gardzącego zdrowym odżywianiem syna do przejścia na moją dietę. Na razie próbnie, na miesiąc, "a potem zobaczymy". Owa zmiana to efekt pogłębiającego się trądziku, opornego na wszelakie chemiczne maści, notorycznego kataru, a ostatnio też nawracających aft. Niewykluczone, że to candida (biały język dodatkowo może tę diagnozę potwierdzać), nasz eksperyment będzie więc opierał się na wykluczeniu mięsa, pszenicy, krowiego nabiału, cukru i wszelkiej maści śmieciowego i wysoko przetworzonego żarcia. W zamian będę mu serwować duże ilości kaszy jaglanej, warzyw, strączków,  jajek, pieczywa bezpszennego, roślinnego mleka i wszelakich bezmięsnych past i pasztetów. Słodycze tylko domowe, na ksylitolu, plus niewielka ilość owoców i koziego nabiału.



Na początek "tosty francuskie", czyli coś co mój syn lubi najbardziej. Oczywiście dotąd jadał tylko takie z pszennej bułki, maczanej w mleku i jajku i smażone z serem żółtym. Zaproponowane przeze mnie rozwiązanie alternatywne to kabaczek zamiast pieczywa, obtoczony w jajku i w mielonych migdałach. Opcjonalnie przekładany kozią mozzarellą.

Kabaczek myjemy, nie obieramy, kroimy w ok. centymetrowe plastry, solimy, pozostawiamy na ok. 15 minut, po czym wycieramy papierowym ręcznikiem nadmiar wody powstałej w efekcie działania soli i posypujemy krążki mąką ( u mnie tapioka). Maczamy w rozbełtanym jajku doprawionym pieprzem i ulubionymi przyprawami, a następnie w panierce z mielonych migdałów (dobrze sprawdzają się też płatki jaglane i kaszka kukurydziana). Smażymy na maśle klarowanym lub oleju kokosowym - na średnim ogniu, żeby kabaczek zdążył zmięknąć. Po przewróceniu na drugą stronę możemy wzbogacić każdy "placek" kawałkiem mozzarelli, albo też pomiędzy dwa plastry kabaczka włożyć ser i dopiero wówczas obtaczać w jajku i panierce. W obu wersjach smakuje wybornie, ale także "czyste" placuszki, bez dodatku sera, naprawdę dają radę. Polecam.


***
Zapraszam też do odwiedzenia mojego podróżniczo-reporterskiego bloga
http://pasjamilubiebycwpodrozy.blogspot.com/

3 komentarze :

  1. I jak rezultaty diety u syna?? Pytam, bo moja córka ma podobne problemy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była poprawa. Nie spektakularna, ale wyraźna. Niestety po 2 miesiącach diety wyjechał na kilka dni do babci, gdzie jadł co popadnie i rezultaty były opłakane. Ale przynajmniej się przekonał, że dieta naprawdę ma znaczenie.

      Usuń