W Internecie aż roi się od przepisów na batoniki, ale na ogół ich podstawą są płatki owsiane lub mąka. Ja staram się jeść jak najmniej zbóż, wymyśliłam wiec takie oto, pyszne i zdrowe, batoniki z orzechami, pestkami i owocami suszonymi. Słodzone cukrem kokosowym i wzbogacone kokosowym kremem. Są pożywne, ale niezbyt słodkie, dlatego też doskonale sprawdzają się jako przekąska do pracy czy szkoły, drugie śniadanie albo porcja zdrowej energii np. podczas górskich wędrówek - bo do takich celów je dziś przygotowałam. Nie wiem jeszcze, jak będą sobie radzić w podróży, na razie są kruche, ale się nie kruszą - jest więc szansa, że odpowiednio przechowywane (np. w blaszanej puszce z odrobiną soli) takie własnie pozostaną. Czego im i sobie życzę :)
Składniki:
Składniki:
- 1 szklanka orzechów (u mnie mix nerkowców i blanszowanych migdałów)
- 1 szklanka wiórków kokosowych
- pół szklanki pestek (dałam głównie słonecznika plus trochę dyni)
- pół szklanki sezamu (najlepiej niełuskanego)
- pół szklanki owoców suszonych (u mnie morwa biała)
- pół kostki (100 g) kremu kokosowego (creamed coconut)
- 2 łyżki cukru kokosowego (może być też brązowy. np. muscovado)
- 1 łyżka syropu daktylowego (może być inny syrop lub miód)
- kilka łyżek wody
- 3 jajka
Kostkę kokosową wrzucamy do garnuszka, dolewamy trochę wody , syrop i cukier i mieszamy aż się rozpuści. Jak jest bardzo gęste, śmiało dolewamy wodę. Studzimy. W międzyczasie do miski wsypujemy wszystkie suche składniki, mieszamy. Do ostudzonego kokosa wbijamy jajka. Mieszamy, aż powstanie jednolita masa, którą wlewamy do miski z bakaliami. Ponownie mieszamy. Zwilżonymi wodą palcami wylepiamy masę na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Możemy też przykryć ją drugim papierem i rozwałkować. Zostawiamy tak na przynajmniej godzinę, po czym grzejemy piekarnik do 150 stopni i zwilżonym nożem nacinamy ciasto, tak aby po upieczeniu uzyskać regularne prostokąty. Pieczemy ok. 15 minut, następnie zmniejszamy piekarnik do 110 stopni i pieczemy kolejne 10 (można przykryć folią aluminiową, jeśli się za bardzo przypiekają). Studzimy i łamiemy w miejscach nacięć, uzyskując fantastyczne batoniki. Mam nadzieję, że Wam również przypadną do gustu. Ja jestem zachwycona!
***
Zapraszam też do odwiedzenia mojego podróżniczo-reporterskiego bloga
http://pasjamilubiebycwpodrozy.blogspot.com/
Bardzo ładnie się prezentują :) Do schrupania!
OdpowiedzUsuńNA PEWNO PYSZNE !! UWIELBIAM TAKIE ;) ZAPRASZAM NA TARTĘ ZE ŚLIWKAMI I BUDYNIOWYM KREMEM:POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńhttp://gotujenacodzien.blogspot.com/2014/09/tarta-sliwkowa-z-budyniem.html
wypróbuję zaraz po powrocie do domu:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi jak wyszły?
UsuńBędę musiała spróbować, uwielbiam takie przekąski! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Polecam!
UsuńNie będę oryginalna - ja też! Jestem ziarnojadem:)
OdpowiedzUsuń