AMARANTUS
Ta południowoamerykańska roślina, u nas zwana pięknie szarłatem, to prawdziwe bogactwo cennych składników, witamin (m.in. z grupy B) i minerałów. Doskonale zastępuje mięso, zawiera bowiem łatwo przyswajalne białko oraz duże ilości żelaza (znacznie więcej niż wołowina czy cielęcina i najwięcej ze wszystkich roślin). Do jej niewątpliwych zalet należy też wysoka zawartość błonnika (więcej niż np. otręby owsiane) oraz skwalenu, który opóźnia procesy starzenia i obniża poziom złego cholesterolu. Szarłat zawiera tez bardzo drobną frakcję skrobi - lekkostrawną i szybko dostarczającą organizmowi potrzebnej energii. Warto więc włączyć go do codziennej diety, np. w postaci gotowanych ziaren (zamiast kaszy czy ryżu), mąki (jako dodatek- nigdy samodzielnie) bądź jako składnik musli, owsianek tudzież zdrowych zbożowych batoników. Nie należy jednak z amarantusem przesadzać, jego smak nie powala, a jest silnie w potrawach wyczuwalny.
MELASA Z KAROBU
Ta południowoamerykańska roślina, u nas zwana pięknie szarłatem, to prawdziwe bogactwo cennych składników, witamin (m.in. z grupy B) i minerałów. Doskonale zastępuje mięso, zawiera bowiem łatwo przyswajalne białko oraz duże ilości żelaza (znacznie więcej niż wołowina czy cielęcina i najwięcej ze wszystkich roślin). Do jej niewątpliwych zalet należy też wysoka zawartość błonnika (więcej niż np. otręby owsiane) oraz skwalenu, który opóźnia procesy starzenia i obniża poziom złego cholesterolu. Szarłat zawiera tez bardzo drobną frakcję skrobi - lekkostrawną i szybko dostarczającą organizmowi potrzebnej energii. Warto więc włączyć go do codziennej diety, np. w postaci gotowanych ziaren (zamiast kaszy czy ryżu), mąki (jako dodatek- nigdy samodzielnie) bądź jako składnik musli, owsianek tudzież zdrowych zbożowych batoników. Nie należy jednak z amarantusem przesadzać, jego smak nie powala, a jest silnie w potrawach wyczuwalny.
MELASA Z KAROBU
Melasa to uboczny produkt
produkcji cukru, a więc to, co usuwa się w procesie rafinacji. Popularne są
melasy trzcinowe, buraczane, jabłkowe. Najzdrowsza jest jednak ta z karobu, czyli mączki chleba
świętojańskiego. Ten lepki, karmelowy syrop zawiera w sobie całe bogactwo
minerałów, takich jak wapń (tu jest absolutnym rekordzistą, zawiera go ponad 30
razy więcej niż mleko), żelazo, magnez, potas, a także witamin (głównie z grupy
B) oraz wartości odżywczych (białko i węglowodany.
Jest pięciowęglowym alkoholem
polihydroksylowym, co oznacza, że ma właściwości bakteriobójcze i zapobiega
rozwojowi bakterii. Co ważne, związek
ten w organizmie ulega przemianie zupełnie bez udziału insuliny, ma niski
indeks glikemiczny, nie powoduje próchnicy (a nawet ją leczy)i nie zakwasza
organizmu (jako jedyny słodzik ma odczyn zasadowy). Ponadto przeciwdziała
kolonizacji drożdżaków, polecany jest więc także dla osób borykających się z
grzybicą (Candida) oraz dla chorych na osteoporozę. Ksylitol hamuje też łaknienie
na słodycze i węglowodany - jest więc doskonałym słodzikiem dla cukrzyków, jak
i osób z nadwagą. Osoby, które wcześniej nie miały do czynienia z ksylitolem,
powinny jednak uważać – w dużej ilości może on powodować rozwolnienie. Uwaga!
na ksylitolu nie wyrosną drożdże!
STEVIA
Właściwie nie ma kalorii i bardzo
niski indeks glikemiczny. Poleca się ją na nadciśnienie, zgagę i problemy z nadwagą.
Stevia wzmacnia serce i zwiększa tolerancję glukozy, pomaga w walce z cukrzycą.
Jedynym jej minusem jest intensywny posmak, nieco przypominający sodę
oczyszczoną i zdecydowanie wpływający na smak potrawy. Ratunkiem może być
dodanie soli lub kwasu. Najlepiej kupować sproszkowane suszone liście stevii –
ta w tabletkach czy w postaci płynnej nie jest już zupełnie czysta.
Ze wszystkich dostępnych na rynku
syropów (jęczmiennego, klonowego czy z agawy) ten jest najbardziej godny
polecenia. Powstaje poprzez zmielenia daktyli. Bardzo słodki i smaczny,
doskonale sprawdza się wszędzie tam, gdzie zwykle dodajemy miód. Jest jednak od
miodu dużo zdrowszy. Pomaga przy problemach trawiennych (duża zawartość
błonnika). Zawiera naturalne cukry proste, a także witaminy A, C, B1, B2, i PP,
potas, żelazo, magnez i fosfor. Potas zawarty w daktylach obniża nadciśnienie
tętnicze. Syrop daktylowy obniża poziom cukru i cholesterolu we krwi, wykazuje
właściwości przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciw zakrzepowe i łagodzące
objawy menopauzy. Syrop z daktyli ma wyższy indeks glikemiczny niż ten z agawy,
jest jednak zdrowszy i lekkostrawny, bo powstaje z pełnych owoców, a nie
wyselekcjonowanej fruktozy.
Zasłynął dzięki diecie dr Budwig, która udowodniła jego dobroczynny wpływ na leczenie nowotworów. Tę cudowną właściwość olej lniany posiada dzięki sporej zawartości kwasów Omega-3, które mają fundamentalne znaczenie dla sprawnego funkcjonowania naszego organizmu. Między innymi: przywracają równowagę hormonalną, zapobiegają nadpobudliwości u dzieci, wspomagają w leczeniu depresji, redukują tkankę tłuszczową, przyspieszają regenerację organizmu, aktywizują przemianę materii, obniżają poziom złego cholesterolu, zwiększają nawilżenie skóry itd. Uwaga! Ponieważ kwasy Omega-3 szybko się utleniają, prawdziwy olej budwigowy, tj. nierafinowany i tłoczony na zimno, musi być przechowywany w lodówce i dość szybko spożyty.
Ten charakterystyczny, ciemnozielono-brunatny olej o niesamowitym, lekko orzechowym smaku, nie podlega nigdy utlenianiu (nie zobaczymy na nim nigdy twardej przezroczystej błony). Jest idealny do spożycia na surowo oraz jako dodatek do wielu potraw. Olej ten zawiera 80% kwasów tłuszczowych (Omega-9, Omega-3 i Omega-6), witaminy, beta-karoten, minerały oraz substancje odżywcze). Stosuje się go do leczenia miażdżycy, schorzeń dróg moczowych, regulacji zaburzeń hormonalnych i metabolicznych. Ma szerokie zastosowanie też w kosmetyce, zwłaszcza dla cery wrażliwej i suchej. Dzięki dużej zawartości potasu działa oczyszczająco i rozjaśniająco. Używany jest również przeciw rozstępom, jako dodatek w olejkach do masażu, w kremach i peelingach.
OLEJ RZEPAKOWY
Jest bogaty w Omega-3 (wyprzedza go tylko olej lniany), ale – co ważniejsze – zawiera najlepsze ze wszystkich olejów proporcje kwasów nienasyconych Omega-6 do Omega-3 (stosunek 2:1). Plasuje się też na dobrej trzeciej pozycji (za oliwą z oliwek i olejem kukurydzianym) jeśli chodzi o kwas oleinowy, który redukuje poziom złego cholesterolu. Warto jednak pamiętać, że te właściwości dotyczą tylko oleju nierafinowanego, do których nie należy najbardziej popularny na naszych półkach olej Kujawski. Na Kujawskim można smażyć, ale pamiętajmy, że spożywamy wówczas szkodliwe tłuszcze trans.
OLEJ Z OLIWEK
Zawiera najwięcej jednonienasyconego kwasu oleinowego (Omega-9), który chroni przed chorobą wieńcową i miażdżycą, a także witaminy A, E i D. Ze względu na wysoką zawartość kwasu oleinowego (70%, a więc co najmniej trzykrotnie więcej niż inne oleje) oraz antyutleniacze, można ją stosować do smażenia, ale tylko płytkiego i krótkotrwałego. Doskonale sprawdza się także jako składnik maseczek do twarzy i włosów.
KISZONKI
OLEJ KOKOSOWY
Nadaje się do smażenia, pieczenia,
a nawet do smarowania na chleb. Jego dobroczynne działanie jest nie do
przecenienia: zawarty w nim kwas laurowy ma silne właściwości antybakteryjne,
antywirusowe i antygrzybiczne, a także buduje odporność organizmu. Jest też
bogaty w witaminy i minerały: magnez, potas, żelazo i wapń. Mimo że zawiera nasycone
kwasy tłuszczowe, nie podnosi poziomu złego cholesterolu. Olej ten ma szerokie
zastosowanie w kuchni, ale też w kosmetyce, jako doskonały nawilżacz suchej
skóry.
OLEJ LNIANY
Zasłynął dzięki diecie dr Budwig, która udowodniła jego dobroczynny wpływ na leczenie nowotworów. Tę cudowną właściwość olej lniany posiada dzięki sporej zawartości kwasów Omega-3, które mają fundamentalne znaczenie dla sprawnego funkcjonowania naszego organizmu. Między innymi: przywracają równowagę hormonalną, zapobiegają nadpobudliwości u dzieci, wspomagają w leczeniu depresji, redukują tkankę tłuszczową, przyspieszają regenerację organizmu, aktywizują przemianę materii, obniżają poziom złego cholesterolu, zwiększają nawilżenie skóry itd. Uwaga! Ponieważ kwasy Omega-3 szybko się utleniają, prawdziwy olej budwigowy, tj. nierafinowany i tłoczony na zimno, musi być przechowywany w lodówce i dość szybko spożyty.
OLEJ Z PESTEK DYNI
Ten charakterystyczny, ciemnozielono-brunatny olej o niesamowitym, lekko orzechowym smaku, nie podlega nigdy utlenianiu (nie zobaczymy na nim nigdy twardej przezroczystej błony). Jest idealny do spożycia na surowo oraz jako dodatek do wielu potraw. Olej ten zawiera 80% kwasów tłuszczowych (Omega-9, Omega-3 i Omega-6), witaminy, beta-karoten, minerały oraz substancje odżywcze). Stosuje się go do leczenia miażdżycy, schorzeń dróg moczowych, regulacji zaburzeń hormonalnych i metabolicznych. Ma szerokie zastosowanie też w kosmetyce, zwłaszcza dla cery wrażliwej i suchej. Dzięki dużej zawartości potasu działa oczyszczająco i rozjaśniająco. Używany jest również przeciw rozstępom, jako dodatek w olejkach do masażu, w kremach i peelingach.
Jest bogaty w Omega-3 (wyprzedza go tylko olej lniany), ale – co ważniejsze – zawiera najlepsze ze wszystkich olejów proporcje kwasów nienasyconych Omega-6 do Omega-3 (stosunek 2:1). Plasuje się też na dobrej trzeciej pozycji (za oliwą z oliwek i olejem kukurydzianym) jeśli chodzi o kwas oleinowy, który redukuje poziom złego cholesterolu. Warto jednak pamiętać, że te właściwości dotyczą tylko oleju nierafinowanego, do których nie należy najbardziej popularny na naszych półkach olej Kujawski. Na Kujawskim można smażyć, ale pamiętajmy, że spożywamy wówczas szkodliwe tłuszcze trans.
Zawiera najwięcej jednonienasyconego kwasu oleinowego (Omega-9), który chroni przed chorobą wieńcową i miażdżycą, a także witaminy A, E i D. Ze względu na wysoką zawartość kwasu oleinowego (70%, a więc co najmniej trzykrotnie więcej niż inne oleje) oraz antyutleniacze, można ją stosować do smażenia, ale tylko płytkiego i krótkotrwałego. Doskonale sprawdza się także jako składnik maseczek do twarzy i włosów.
KISZONKI
- Kiszonki to doskonały probiotyk
Podczas procesu kiszenia powstają
bakterie szczepu Lactobacillus Plantarum, które – w przeciwieństwie do innych
bakterii mlekowych – mają przedłużone działanie, a po około miesiącu spożywania
na stałe zasiedlają się w układzie trawiennym, przywracając równowagę flory
bakteryjnej i uszczelniając śluzówkę jelit.
Już
pięć łyżek kiszonej kapusty pokrywa dzienne zapotrzebowanie na witaminę C,
która, jak wiadomo, podwyższa odporność na infekcje.
- Pomagają w odchudzaniu
Kiszonki mają niską wartość
kaloryczną, znacznie mniejszą niż świeże surowce, ponieważ w procesie
fermentacji spada zawartość cukru w kiszonych produktach. Przykładowo łyżka
kapusty kiszonej to zaledwie 12 kcal, a mały ogórek kiszony 6 kcal. Ponadto
kiszonki zawierają dużo błonnika, który wspomaga odchudzanie, oczyszcza
organizm z toksyn i reguluje wypróżnianie.
- Chronią przed chorobami
Kiszone warzywa to nie tylko
cudowny lek na kaca, ale też środek pomocny przy alergiach i stanach zapalnych.
Ich stałe dostarczanie do organizmu obniża również poziom złego cholesterolu
oraz może łagodzić wrzody żołądka i dwunastnicy.
Wspaniały zestaw informacji:))
OdpowiedzUsuńDzięki. Ostatnio brakuje czasu, ale będę go uzupełniać. Pozdrawiam
UsuńOlej słonecznikowy bym dodał - tłoczony na zimno - ma dużo Omega-6 , która równoważy Omegę-3 pitą np. w oleju lnianym! Kosztuje stosunkowo tanio - u mnie w sklepie 5zł!
UsuńDużo jeszcze trzeba by dodać, ale ciągle nie moge się zabrać. Co do oleju słonecznikowego, nigdzie nie widziałam zimnotłoczonego za 5 zł! A co do Omega-6 to zdaje się jest go wszędzie dużo, niemal wszystkie oleje roślinne go mają, jak też ziarna, nabiał i ...mięso. A nadmiar, zwłaszcza przy niedoborze Omega-3 może być bardzo szkodliwy
UsuńZdarzyło mi się kupić kiedyś Stevie. Jak tylko spróbowałem to wiedziałem, że się nie polubimy. Jednak przyznaję, że dodanie do niego soli nie jest takim złym pomysłem. Chyba spróbuję :)
UsuńSuper blog, widać, że masz ogromną wiedzę. Pozdrawiam :) Alicja
OdpowiedzUsuńNajważniejsze informacje zgromadzone w jednym miejscu. Super
OdpowiedzUsuńKrotko. Zwiezle I Na temat, jednak Wkradl sie blad: nie magnes, a magnez :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRacja, dzięki! Już poprawiłam
UsuńFajna stronka, ale to przesada nazywać żywność mocno przetworzoną żywnością prozdrowotną. Ksylitol ani stewia nie są obojętne dla zdrowia i najlepiej unikać ich stosowania: http://www.naturalnews.com/022986_xylitol_health_sugar.html
OdpowiedzUsuńhttp://undergroundhealthreporter.com/fact-or-myth-is-stevia-bad-for-you/#axzz2snaKhP4M
Warto jednak pamiętać, że olej kokosowy to tluszcz nasycony i nie należy z nim przesadzać.
OdpowiedzUsuńTo kwestia dyskusyjna. Polecam lekturę Cud oleju kokosowego i badania dr Fife'a
UsuńJEDZENIE = ŻYCIE! *****
OdpowiedzUsuńPRAWIDŁOWA BIOLOGICZNIE, PROZDROWOTNA METODA ODŻYWIANIA:
Tzw. dla współczesnego człowieka powinna akceptować wszelkie uwarunkowania naszej przyrody, ewolucją narzucone reguły. Stanowi to trudny problem, ale bez badań; krew, wydzieliny, wydaliny, pierwiastki włosa, jest to absolutnie niemożliwe.
WTEDY MOŻNA TYLKO PRZERZUCAĆ SIĘ PSEUDO REGUŁAMI:
Na węch i czucie, również przypuszczenia. Kto zada sobie trud i zbada jak podnosi się poziom cukru przy poszczególnych produktach, jaki jest wpływ tłuszczów i jak, tj. w jakiej ilości się odkładają, jak organizm oddziaływuje na rodzaje białek itd. to wyniki dla wszystkich ludzi są niemal identyczne ew. drobna skala technicznego błędu.
A WIĘC; PRZY ZWALCZANIU WSZELKICH CHORÓB / OTYŁOŚCI, RÓWNIEŻ CUKRZYCY TYPU 2, WAŻNA JEST WIEDZA:
Klasyfikująca pożywienie na kategorie uwzględniające zawartość tłuszczów, NISKICH WĘGLOWODANÓW, WYSOKICH WĘGLOWODANÓW; tj. tych które sprzyjają powstawaniu otyłości i cukrzycy typu 2, a które nie, oraz pozostałych składników. Stosunkowo prostym jest zaznajomić się z tabelami pożywienia wg tzw. INDEKSU ŻYWIENIOWEGO TJ. IŻ PRODUKTU. To wystarcza, aby samemu decydować o łatwym doborze składników swojej diety, co stanowi na szczęście, rozwiązanie trudnego problemu dotyczącego zwalczania obu chorób. Lekarz rodzinny jednoznacznie, też nam to potwierdzi.
KOD 7 TJ. BIAŁKA, TŁUSZCZE, WĘGLOWODANY, WITAMINY, SKŁADNIKI MINERALNE, BŁONNIK, WODA:
Wymienione substancje są niezbędne do tego, by nasz organizm funkcjonował prawidłowo, komórki odpowiednio się tworzyły i regenerowały, w przeciwnym bowiem razie nowo powstające, są coraz gorszej jakości, w wyniku czego dochodzi najpierw do dolegliwości, następnie do rozlicznych chorób, szybkiej starości, aż w końcu do przedwczesnej śmierci. Długość życia komórek jest zróżnicowana np. leukocyty (białe krwinki) żyją około 10 dni, niektóre kubki smakowe na języku tylko kilka godzin, komórki mięśni kilka miesięcy, a komórki kości żyją aż 7-8 lat. W naszym organizmie następuje ciągły proces odnawiania się, czyli odbudowy. Aby mógł on przebiegać racjonalnie, musi być dostarczony materiał do budowy tychże komórek. Materiałem są oczywiście związki pokarmowe i składniki odżywcze, pozyskiwane przez nasz organizm wraz ze zjadanym pożywieniem.
W ODŻYWIANIU PODSTAWOWYM ZAŁOŻENIEM JEST TO CO JEMY, A NIE O KTÓREJ GODZINIE I W JAKICH PORCJACH:
Organizm zakodowany jest genetycznie tak, aby oddziaływać na spożyty produkt żywnościowy adekwatnie co do składu tego produktu i wobec którego poszczególne narządy organizmu wykonują; zaprogramowane ewolucyjnym życiem na Ziemi reakcje (wyuczone przez miliony lat). Nieistotnym czynnikiem jest godzina, a pomniejszym ilość spożywanego pokarmu: liczy się zawsze skład pierwiastkowy „produktu” zjedzonego przez człowieka. Wszystkie czynniki inne niż skład mają znaczenia drugorzędne i można je nawet wstępnie pominąć. P. S. Pora spożywania posiłków nie jest istotna, a ich objętość powinna być uzależniona od indywidualnych potrzeb organizmu.
Super że tu trafiliśmy, jestem z synkiem trzyletnim na diecie bo musimy, synek ma autyzm i do tego przerost candida, stąd dieta przeciwgrzybiczna na początek no i eliminowanie cukru, mleka i glutenu, właściwie to szukałam przepisu na chleb bez drożdży i trafiłam tutaj ale widze mnóstwo przydatnych informacji z których na pewno skorzystamy :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, nie pamiętam już w którym miejscu na blogu (sporo korzystałam i korzystam) pisałaś o podgrzewaniu orzechów i nasion (nie może być więcej niż 160 C).
OdpowiedzUsuńPrzeglądam wiele różnych blogów polskich i anglojęzycznych, i większość z nich (a wszystkie, przynajmniej w teorii, są o zdrowym odżywianiu) nie stosuje się do tej zasady i wielu przepisach z pieczonymi potrawani na bazie lub z dodatkiem orzechów czy nasion (lub mąk z orzechów czy nasion, lub maseł) zalecana temperatura pieczenia jest wyższa, czasem dużo wyższa (jak chociażby jeden z najbardziej znanych My New Roots).
Ja staram się przestrzegać tej zasady i zazwyczaj korzystając a takich przepisów piekę w niższej. Ale postanowiłam zgłębić trochę ten temat.
Czy mogłabyś podać źrodła na których się opierałaś? Będę wdzięczna.
Ja póki co znalazłam takie informacje przy pobieżnym szukaniu:
http://www.whfoods.com/genpage.php?tname=george&dbid=359
ale tu piszą, że poza siemieniem lnianym i orzechami włoskimi reszta jest dość odporna na wysokie termperatury.
Będę niezmiernie wdzięczna za więcej informacji!
Dziękuję,
Dominika
file:///C:/Users/Diana/Downloads/P%20uciennik_E.,_Kita_A.,_Figiel_A..pdf
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale nic mi się nie wyświetla pod tym linkiem?
UsuńDominika
Mi się wyświetla, to pdf do badań nad prażeniem nasion słonecznika, ale w przypadku wszelkich nasion i orzechów zasada jest ta sama, mamy bowiem do czynienia z podobnymi tłuszczami. Może spróbuj wpisać w google: Wpływ temperatury prażenia na właściwości nasion słonecznika.
UsuńGeneralnie sprawa jest dość skomplikowana. Przy prażeniu nasion i orzechów w wysokiej temperaturze dochodzi do utraty witamin i enzymów, z kolei te badania wykazują, że niska temperatura (ok. 130 st.) zwięsza szansę powstanie wolnych rodników (nadtlenków) - pod tym względem lepiej więc prażyć krótko (żeby barwa się nie zmieniła zanadto) ale w wyższej temperaturze. Najlepiej jednak orzechy moczyć i nie poddawać żadnej obróbce. Z drugiej strony w tych wszystkich badaniach mowimy o prażeniu orzechów luzem, kiedy zaś wymieszane są z innymi produktami lub np. wewnątrz ciasta, mamy do czynienia już z inną sytuacją, a i temperatura, której faktycznie poddawane są np orzechy w cieście jest zupełnie inna, od tej wyświetlonej na piekarniku.
Usuńtu dodatkowo wypowiedź badaczki Sarah Ballantyne, która potwierdza to co napisałam o tluszczach w produktach - to definitywnie nie to samo co prażenie suchych orzechów czy smażenie na wielonienasyconych tłuszczach:
UsuńIf you were cooking with almond oil, this would be true. But, research shows that polyunsaturated fats are much more heat stable when part of the whole foods (including the unadulterated seed, but also ground into meals and flours). The best research into the heat stability of polyunsaturated fats in baked goods comes from the study of flaxseed meal and research shows that only an extremely small percentage of the fats are oxidized during cooking. Researchers speculate that the reason the polyunsaturated fats in flaxseed meal are resistant to heat is because they are not isolated but rather are present in a matrix of other compounds that the flaxseeds contain (i.e., when they are bound to proteins, carbohydrates, other fats, fiber etc. that are part of the ground up seed). In addition, the presence of antioxidants in the whole ground seed reduces fat oxidation. These natural antioxidants include lignin fiber (rich in phenols, see this post) and vitamin E which nuts and seeds are particularly rich in.
Furthermore, the internal temperature of baked goods rarely exceeds 160F, which is well below the smoking point of even the most easily oxidized and unstable fats.
Jednym słowem, można śmiało używać orzechów czy nasion do pieczenia, choć lepiej nie posypywać nimi np. chleba. Mąka migdałowa też jest bezpieczna - zwłaszcza jesli nie piecze się w bardzo wysokiej temperaturze. Mimo to polecam używać jej raczej sporadycznie. Zdrowiej też jeść owsiankę nip np. granolę (chyba że bardziej suszoną niż pieczoną). A orzechy czy pestki lepiej dodawać do keksu czy chleba niż na posypkę.
Znalazłam ten artukuł (o prażeniu pestek słonecznika) w sieci, ale tu nic nie ma o tłuszczach trans, ani też o bezpiecznej granicy zdefiniowanej na 160 stopni. A nawet jest tak: "Przechowywanie jak i prażenie w niewielkim stopniu wpłynęło na skład kwasów tłuszczowych", oraz: "Prażenie nasion nie wywołało istotnych zmian w jakości zawartego w nasionach tłuszczu"? Dziękuję za opinię, Dominika
Usuńizomery trans powstają przy podgrzewaniu od 160 stopni wzwyż, ale dotyczą raczej utwardzonych tłuszczów oraz tych wielokrotnie podgrzewanych. Na oleju orzechowym raczej nikt nie smaży, natomiast samo podgrzewanie [prażenie] orzechów i pestek jest sprawą złożoną i niejednoznaczną.
UsuńOk, dziękuję bardzo. Czyli w sumie nie ma co się az tak bardzo przejmować tymi temperaturami... Tak mi się właśnie wydawało że jeśli piekę tartę czy ciastka czy ciasto w np. 180 to temperatura w środku i tak jest niższa... (Ale jaka jest przy krawędziach kto wie... ;-)), chociaż ogólnie rzecz biorąc zwykle obnizalam temperaturę pieczenia jeśli wypiek był z dodatkiem ziaren (nawet chleb na zakwasie - jeśli dodawałam ziaren piekłam w 150 - piekły się dobrze tylko znacznie dłużej). Oczywiście wiem że najzdrowsze sa orzechy/nasiona moczone i surowe, ale wszyscy mamy czasem ochotę na mniej zdrowa wersję w deserze czy tarcie wytrawnej.
OdpowiedzUsuńNa oleju orzechowym nikt nie smaży ale już masło orzechowe czy migdałowe się do wypieków dodaje.
Co do owsianki - tu też sprawa jest dyskusyjna bo owsianka to z kolei same węglowodany (mimo że zlożone) a to podobno też bardzo niedobrze... skoki glukozy itp. Ja staram się patrzeć na indeks glikemiczny (u mnie to zresztą zalecenie lekarza) i tu granola zdecydowanie lepiej się sprawdza, zwłaszcza jeśli chce się obniżyć indeks np. dodając jako posypkę do smoothie (lub owsianki :-)). Dziękuję za pomoc! Dominika
A jak wygląda sprawa z masłem klarowanym !?;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam że o istnieniu wielu z tych rzeczy w ogóle nie wiedziałem...
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne, dzięki
OdpowiedzUsuń