wtorek, 13 maja 2014

Detoks warzywno-owocowy - dzień szósty

Wczorajszy, szósty dzień detoksu spędziłam w podróży i w pracy, co było niemałym wyzwaniem.
Pobudka o 5 rano,  6 godzin zajęć i w sumie 6 w pociągu. Ale przetrwałam, choć wypiłam tylko jedno matero yerby rano i potem kubek zielonej herbaty. Żadnego bólu głowy ani osłabienia. Jedynie wzdęcia, moja zmora na tym oczyszczaniu, dały o sobie znać w drodze powrotnej do domu.
Z braku czasu na gotowanie kupiłam gotową zupkę-krem z buraków firmy Marvit. Unikam jak ognia gotowych dań, ale skład tej zupy był bardzo zachęcający - bez mięsa, glutenu, nabiału i sztucznych dodatków, tylko burak, cebula, marchew i przyprawy. I krótki okres przydatności do spożycia. Smak może nie powalał, gdybym jadła to w domu dodałabym więcej przypraw (oni sugerują na opakowaniu fetę - i to pewnie poprawiłoby ten dość mdły smak zupy), ale da się to zjeść bez odruchów zwrotnych :) W sytuacjach awaryjnych jak znalazł. Kubek można podgrzać w mikrofali lub wylać zawartość do garnka. Ja skorzystałam z uprzejmości pani w podrzędnym barze w okolicach szczecińskiego dworca.
A teraz robię firmie darmową reklamę:)

Oto dokładny jadłospis na ten dzień:

Śniadanie: jabłko z rabarbarem i cynamonem - podduszone
2 śniadanie: wielka misa startej marchewki z jabłkiem
Obiad: pół kubka zupy buraczanej z Marvitu
Kolacja: sok marchiow-selerowy jednodniowy, 1 jabłko

2 komentarze :

  1. Trzymam kciukii dlaej życzę powodzenia, fajnie, że tak lekko u Ciebie to przebiega.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Inspiracją dla mnie był Twój fantastyczny blog. Pozdrawiam

      Usuń