Odkąd postanowiłam codziennie rano wypijać szklankę świeżo wyciśniętego soku (i postanowienie to uskuteczniam od ponad tygodnia), dwoję się i troję, jak wykorzystać mnożącą się w lodówce, warzywno-owocową pulpę. Przede wszystkim buraczano-jabłkową, bo taki sok króluje ostatnio na moim stole. Jestem nim absolutnie urzeczona. Wystarczy jeden burak (preferuję te podłużne), dwa duże jabłka, ewentualnie 1-2 marchewki i bomba prozdrowotna i energetyczna gotowa. Na peany zasługuje tu przede wszystkim pan burak, ze względu na jego odkwaszające, wzmacniające i oczyszczające działanie. To istna skarbnica witamin i minerałów, które jednak zawarte są nie tylko w soku, ale też w pulpie, która - pozbawiona węglowodanów - jest choćby cennym źródłem wartościowego białka. Szkoda takie dobroci wyrzucać. Zwykle, gdy robię sok z marchwi i jabłek, do pulpy ścieram jedno jabłko lub dodaję sok z cytryny i odrobinę oleju (niekiedy też wiórki kokosowe i rodzynki) i mam smaczną surówkę. Z burakami gorzej, bo za ich smakiem nie przepadam. Eksperymentuję więc z ciastami, ciasteczkami, plackami. Efekty są zaskakująco pozytywne, o czym, mam nadzieję, będziecie się mogli wkrótce przekonać.
Składniki:
- 550 g pulpy buraczano-jabłkowo-marchewkowej
- 50 g pestek słonecznika
- 2 jajka
- 1 łyżeczka kolendry mielonej, 1 łyżeczka czosnku niedźwiedziego, pół łyżeczki kurkumy, sól i pieprz (czarnuszka) do smaku.
Składniki mieszamy ze sobą i wylepiamy nim blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Ciasto ma być cieniutkie, inaczej nie będzie chrupkie (można przykryć drugim papierem i rozwałkować). nacinamy prostokąty. Pieczemy ok. 20 minut w 180 stopniach, następnie odrywamy papier dosuszamy bezpośrednio na kratce w 100 stopniach ok. 15 minut (uważajmy, żeby chlebków nie spalić). Po wystudzeniu trzymamy je w szczelnym, najlepiej blaszanym pojemniku wyłożonym kilkoma ziarenkami soli (by nie zmiękły).
Już wkrótce podobny chlebek w wersji słodkiej, czekoladowo-cynamonowej :)
***
Zapraszam też do odwiedzenia mojego podróżniczo-reporterskiego bloga
http://pasjamilubiebycwpodrozy.blogspot.com/
Świetny pomysł, samo zdrowie! :)
OdpowiedzUsuńpo prostu rewelacja! muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńSpróbuj, są świetne. Trzeba jedynie uważać, żeby dobrze je podpiec, a jednocześnie nie przypalić. Dlatego warto rozwałkować tak cienko jak się da i ewentualnie na koniec podsuszyć w niskiej temperaturze.
UsuńHej...kochana to robisz dokładnie, jak ja...kocham sok i akurat dzisiaj (jakbyś zajrzała do mojej kuchni!) Robiłam sok na 3 szklanki, też z buraczków (to u mnie najważniejszy składnik) marchewki i obowiązkowo jabłuszka, ja dodaję jeszcze seler (o jego prozdrowotnych "zdolnościach" można poczytać!). A i dziś dałam też pietruszkę.
OdpowiedzUsuńPijemy rodzinką (regularnie) od ponad pół roku. Pomaga też zachować wagę, lub schudnąć, oczyścić się z paskudztwo wszelakich. Ja schudłam z 71 do 62 (wzrost 164, 46 lat) spokojnie bez stresów i obwisłej skóry! Moja córka 10 kilo (155cm, 26 lat), syn 1,5 (178cm 20 lat) . Rzecz jasna nie sam burak tej przemiany naszych wah jest bohaterem, ale...bardzo bardzo pomaga. I zdrowsi jesteśmy i rumiani ;))
Mocno.pozdrawiam.
Brawo, gratuluję takich spektakularnych wyników. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńWczoraj więc zrobiłam te "chlebki" jak je nazywasz😃
Dodałam siemienia lnianego w pesteczkach (nie mielony), dodałam przypraw typu papryka ostra, pieprzu ,soli i cynamonu i uwaga rodzynek. Też trzy łyżeczki pomidorków suszonych ze słoiczka wraz z tym aromatycznym olejem. Wyszły....PALCE LIZAĆ!! Moje były bez jajka, dlatego siemię, żeby skleiły.
Będę śledzić Twoje artystyczne przepisy, już mi w oko wpadł przepis na batony bez mąki, pieczenia, na słodko...mniam.
Muszę powiedzieć, że piękne masz też zdjęcia tych arcydzieł kulinarnych, smakowite i zachęcające do dzialania!!
Dziękuję za cały Twój trud w dzieleniu się swą wiedzą!
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńWczoraj więc zrobiłam te "chlebki" jak je nazywasz😃
Dodałam siemienia lnianego w pesteczkach (nie mielony), dodałam przypraw typu papryka ostra, pieprzu ,soli i cynamonu i uwaga rodzynek. Też trzy łyżeczki pomidorków suszonych ze słoiczka wraz z tym aromatycznym olejem. Wyszły....PALCE LIZAĆ!! Moje były bez jajka, dlatego siemię, żeby skleiły.
Będę śledzić Twoje artystyczne przepisy, już mi w oko wpadł przepis na batony bez mąki, pieczenia, na słodko...mniam.
Muszę powiedzieć, że piękne masz też zdjęcia tych arcydzieł kulinarnych, smakowite i zachęcające do dzialania!!
Dziękuję za cały Twój trud w dzieleniu się swą wiedzą!
Pięknie dziękuję za te miłe i budujące słowa! Ciepło pozdrawiam
Usuń