piątek, 9 maja 2014

Detoks warzywno-owocowy - dzień drugi

Zupa krem pomidorowo-cukiniowa
Wstałam o 7, ale skłamałabym, że rześka i pełna energii. Raczej obolała po 3-tygodniowej przerwie od ćwiczeń. Ale zwalczyłam przemożną chęć spania do oporu i potem było już dobrze. Tego dnia ćwiczyłam Szok trening I (ale tylko 15 minut, czyli połowę programu, wolałam nie ryzykować, że jutro w ogóle nie będę się w stanie ruszać), a po południu 5 minut na skakance.
Poza tym sok z cytryny, aloes i rzepa jak co dzień.


Ponadto jadłam:
Śniadanie: to co wczoraj, czyli 1 duże jabłko podduszone z cynamonem.
2 śniadanie: surówka z jabłka i marchewki, z sokiem z cytryny - to pulpa z wczorajszej produkcji soku (a raczej pół pulpy, która była zbyt marchewkowa i do której dołożyłam 1 starte średniej wielkości jabłko - wyszła idealna)
3 śniadanie: jabłko
Obiad: zupa krem pomidorowo-cukiniowa
Składniki:
3 małe cukinie
pół marchewki
pół sporej cebuli
pół pora
kartonik przecieru pomidorowego bez dodatków [500 ml]
przyprawy: kurkuma, kolendra, czarnuszka, suszona papryka zielona, sól swańska i odrobina ostrej papryki (resztę sypałam na oko, ale mniej więcej pół łyżeczki)
zioła świeże: bazylia, oregano i rozmaryn (po kilka listków)
Cukinie i marchewkę starłam na drobnych oczkach i wrzuciłam do wrzątku (ok. 3 szklanki). Cebulę przypaliłam na suchej patelni teflonowej i dodałam do zupy. Pora obrałam z zielonych części i pokroiłam na maleńkie krążki - także wylądował w zupie. Wlałam przecier pomidorowy i tak sobie dusiłam na małym ogniu jakieś 15-20 minut. Następnie dodałam przyprawy i zioła, cebulę wyrzuciłam a resztę zmiksowałam i jeszcze chwilę podgotowałam. Pychota! Doskonała zupa nie tylko na detoks. Wyszła trochę ostra, więc bez dodatków (grzanki, kluski czy chleb) nie da się jej zjeść za dużo. Podawać można np. z kilka listkami bazylii lub pietruszki.

Kolacja: po prostu 1 duże pieczone jabłko (ok. pół godziny w 150 stopniach). Uwielbiam - nawet bez bakaliowo-kaszowej wkładki, którą zazwyczaj robię.

Na razie żadnych poważnych negatywnych skutków odtruwania nie zauważam, nie licząc bólu powieki (uczucie jakby rósł mi jęczmień, choć niczego nie zauważyłam). Mam też wrażenie, że znów dobija się do mych ust opryszczka - na razie nic nie widać, ale czuję dyskomfort podobny do tego zapowiadającego jej rychłe nadejście.
W okolicach 17 lekka senność.
Generalnie jednak nadal czuję sporo energii, energia jest, żadnych objawów osłabienia ani silnego uczucia głodu. Po zjedzeniu surowizny znów trochę bolał mnie brzuch i miałam lekkie wzdęcia.



2 komentarze :

  1. ja zaczynam od niedzieli:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Trzymam kciuki. Będę śledzić Twój blog, który już dodałam do swoich ulubionych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń