Ryżowa lasagne ze szpinakiem i suszonymi pomidorami |
Typowa lasagne, choć niewielu odmówi jej smaku, jest daniem wyjątkowo
ciężkim – nawet w wersji wege. U mnie
odpada choćby ze względu na gluten, a że bezglutenowych płatów do lasagne
nigdzie nie widziałam (a jeśli by były, to najpewniej na kukurydzy, której też
staram się unikać), postanowiłam zaryzykować
przygotowanie tej potrawy na papierze ryżowym, który już długi czas
zalegał w mojej kuchennej szufladzie. Wyszło lekkie i zaskakująco dobre danie,
co przyznał nawet mój wybitnie oporny na zdrowe jedzenie i mięsożerny syn. Co
do nadzienia, nie byłam zbyt pomysłowa i wykorzystałam tradycyjny w mojej
kuchni zestaw: szpinak, pomidory suszone i ser – tym razem typu brie. Cóż ja
poradzę, że to połączenie nie chce mi się znudzić? Co najwyżej szpinak
wymieniam czasem na jarmuż, a gorgonzolę na inny wyrazisty w smaku ser.
5 płatów papieru ryżowego
250 g szpinaku świeżego
kilka suszonych pomidorów z zalewy
200 g sera brie
jajko
1 łyżeczka masła
czosnek, sól, pieprz
Na rozgrzanym maśle smażymy ząbek czosnku, wrzucamy umyty
szpinak i chwilę podsmażamy aż szpinak zwiędnie.2/3 sera kroimy na małe kawałki.
Pozostały rozpuszczamy na patelni/garnku na bardzo małym ogniu.
Papier ryżowy wrzucamy do garna z gorącą wodą i natychmiast delikatnie
wyciągamy i układamy w wysmarowanym tłuszczem naczyniu lub formie silikonowej.
Wykładamy część farszu szpinakowego, trochę sera i kolejny papier aż do wyczerpania składników.
Wierzch polewamy rozbełtanym jajkiem wymieszanym z 1/3 lekko rozpuszczonego
sera. Pamiętajmy, żeby nie zostawiać żadnych kawałków odkrytego papieru –
wysuszy się i będzie twardy (ja niestety o tym nie pomyślałam i te grube brzegi musiałam wyrzucić).
Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni ok. 15 minut.
Witaj :-) Wpadłam do Ciebie szukając pomysłu na obiad. Zazwyczaj nie mam z tym problemu ale czasem, wiadomo, pustka w głowie, to trzeba zasięgnąć inspiracji. Zaciekawił mnie post z lasagne, w którym przeczytałam, że jesz bez glutenu. Wówczas dopiero dostrzegłam tytuł i motto Twojego bloga, w którym jak byk widnieje, że kuchnia bez mleka. Ponieważ jestem na diecie wegańskiej i bezglutenowej, od razu mnie to zainteresowało, bo Twoja potrawa wygląda tak pysznie i zachodziłam w głowę jak to uzyskałaś bez sera. I tu moje zdziwienie nastąpiło, bo w przepisie jest ser, ale mleczny, zwykły i w dodatku masło. Szkoda, ale zainspirowałaś mnie tym pomysłem za co Ci dziękuję. Co prawda nie na dzisiejszy obiad ale na któryś kolejny spróbuję wykonać taką modyfikowaną lasagne, tyle, że bez nabiału.
OdpowiedzUsuńEuphoria, ja jestem wegetarianką, nie weganką i tylko ze względów zdrowotnych nie jadam mleka. Ale jego przetwory już tak, choć staram się wybierać te kozie, a nierzadko zamieniam też na roślinne. Jem jednak jajka i klarowane ekologiczne masło. Ale w tej potrawie ser możesz zamienić na tofu czy inny roślinny zamiennik, a wierzch posmarować choćby olejem kokosowym - ważne jest tylko, żeby papier był czymś pokryty - bo wysycha i staje się niejadalny
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł i chętnie dodam go do akcji "Dania dla urody" - proszę tylko o wklejenie banera akcji pod postem.
OdpowiedzUsuń