Truskawkowego szału ciąg dalszy! Dziś prościutki przepis na śniadaniową jaglankę. Tak prosty, że zastanawiałam się, czy go w ogóle zamieszczać. Skoro jednak owa kasza gości na mym stole już od dobrych dwóch lat, a po raz pierwszy wypróbowałam takie zestawienie, pomyślałam, że może ktoś też skorzysta. Jaglankę jadam zwykle jesienią i zimą, na ciepło, z duszonymi jabłkami i bakaliami, albo też w wersji zapiekanej. Latem zdecydowanie wolę granolę z kozim jogurtem, ale nawet to się czasem nudzi. Mając wiec w domu ugotowaną dzień wcześniej kaszę i resztkę truskawek, postanowiłam połączyć je ze sobą, dodać wiórki kokosowe i kilka orzechów laskowych (można dać ziarna kakaowca i generalnie dowolne bakalie, ale nawet samo połączenie truskawek i kaszy jest wyborne). Dosłodziłam syropem daktylowym i efekt naprawdę przeszedł moje oczekiwania. Polecam!
Proporcji nie podaję, bo robiłam na oko. Wystarczy wziąć tyle kaszy, ile zjadacie na śniadanie, dodać kilka rozgniecionych truskawek, dosłodzić wedle upodobania i ewentualnie doprawić innymi dodatkami (moim zdaniem wiórki i ziarna kakaowca lub gorzka czekolada pasują tu najlepiej).
Może nie wygląda najpiękniej, zwłaszcza na moich pośpiesznie robionych zdjęciach, ale jest naprawdę warta wypróbowania.
Proporcji nie podaję, bo robiłam na oko. Wystarczy wziąć tyle kaszy, ile zjadacie na śniadanie, dodać kilka rozgniecionych truskawek, dosłodzić wedle upodobania i ewentualnie doprawić innymi dodatkami (moim zdaniem wiórki i ziarna kakaowca lub gorzka czekolada pasują tu najlepiej).
Może nie wygląda najpiękniej, zwłaszcza na moich pośpiesznie robionych zdjęciach, ale jest naprawdę warta wypróbowania.
***
Zapraszam też do odwiedzenia mojego drugiego, tym razem podróżniczego, bloga
pysznie|:)
OdpowiedzUsuń