czwartek, 18 lutego 2016

Pieczone ziemniaki ze szpinakiem, serem pleśniowym, migdałami i suszonymi pomidorami

Szpinak, ser typu gorgonzola i suszone pomidory to moim zdaniem zestaw idealny. Zresztą, łatwo sięo tym przekonać, śledząc blog :) Co prawda ostatnio coraz mniej jem nabiału, który mi wyraźnie nie służy, jednak od czasu do czasu zdarza mi się skusić na ser - zwłaszcza w takiej konfiguracji. Inspiracją do połączenia tych składników z pieczonym ziemniorem i płatkami migdałowymi był dla mnie jeden z warszawskich barów, gdzie ostatnio jadłam coś na kształt dania, które dziś Wam prezentuję. Smakuje również podobnie, a nawet, rzekłabym nieskromnie, lepiej :)
A następnym razem obiecuję dwie wersje wegańskie oraz opcja z batatami :)
Po suszone pomidory, migdały, sól himalajską i wiele innych fantastycznych produktów niezbędnych w zdrowej kuchni zapraszam do sklepu  http://drpelc.pl/ lub stacjonarnie w Krakowie.
Uwaga! Wydłużamy promocję - dla wszystkich czytelników bloga rabat 7% na cały asortyment. Wystarczy w tabelkę z kodem rabatowym wpisać hasło: zdrowozakrecona.


Składniki na 1 porcję (orientacyjnie, wszystko zalezy od wielkości ziemniaka):

  • 1 bardzo duży lub dwa mniejsze ziemniaki (ale nawet te mniejsze muszą być sporych rozmiarów- generalnie szukajcie w sklepach jak największych okazów)
  • 2 łyżeczki masła
  • 2 łyżki tartej mozzarelli
  • 2 garście szpinaku
  • 1 suszony pomidor (może być w zalewie, ja dałam taki bezpośrednio z paczki, zalany na parę minut wrzątkiem)
  • łyżka płatków migdałowych
  • kawałek sera pleśniowego (ok. 30 g)
  • sól (najlepiej himalajska), pieprz do smaku
Ziemniaki pieczemy w temperaturze ok. 200 stopni, zawinięte w folię aluminiową lub bez. Gdy będą miękkie, wyjmujemy z pieca i chwilę studzimy.
Na patelnię z odrobiną tłuszczu (lub bez) wrzucamy szpinak, solimy i pieprzymy, mieszamy aż zwiędnie i dodajemy pokrojony w kawałki ser, cienkie paski pomidora i płatki migdałowe. Chwilę smażymy na niewielkim ogniu, by ser się częściowo rozpuścił.
Z ziemniaka odkrawamy  kawałek dłuższego boku, łyżką wydłubujemy część miąższu. Ja zostawiam około połowę (reszty oczywiście nie wyrzucam, przyda się np. do ziemniaczanej tortilli). Na to smarujemy masło i posypujemy solą oraz mozzarellą. Wkładamy z powrotem do pieca, już na 180 stopni. Gdy ser się rozpuści, wyjmujemy z piekarnika, dajemy pozostałe składniki, te z patelni. I zajadamy ze smakiem (jeśli farsz jest już zimny, można wyłożyć go na ser i jeszcze na chwilę wrzucić do piekarnika).



***
Zapraszam również do odwiedzenia mojego podróżniczo-reporterskiego bloga:

3 komentarze :

  1. Mniam mniam:) Osobiście jednak nie używam folii aluminiowej (ze względu na jej toksyczność) ale myślę że danie bez jej udziału wyjdzie równie smaczne:)
    Jeśli dysponujesz kominkiem (czy jak też tak zwaną "kozą") polecam zakup żeliwnego naczynia (bez dodatków jakichwkolwiek, czyste żeliwo) i tworzenie dań na prawdziwym ogniu (smaki są nie tylko o wiele wyrazzistrze, ale ten dymek z prawdziwego drewna dodaje kolejnych podniebiennych podróży:)
    Zapraszam w odwiedzinki, akurat popełniłam kiedyś post na ten temat, o tutaj: http://happyalimak.blogspot.com/2016/02/pieczuchy.html
    ..a wczoraj wykonałam wersję z ryżem, kapustą, batatami:) i też wyszło wspaniale:) Eksperymentujemy i dobrze sie bawimy gdy przychodzi smak na "pieczuchy":)
    Serdeczności ślę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja piekłam bez folii, trwało to trochę, ale dało radę. Niestety kominka nie posiadam, pozostaje tylko piekarnik. Ale wierzę,że takie z żeliwnego naczynia są o niebo lepsze. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Moja mama też niedawno robiła pieczone ziemniaki (w piekarniku), tylko by to nie trwało tak długo najpierw je delikatnie obgotowała.

      Usuń