Na 6 słoiczków (po 250 ml każdy) potrzebujemy dobre 2 kg truskawek. Po umyciu i obraniu z szypułek wrzucamy je do garnka i zasypujemy 100 g. ksylitolu (w wersji ekonomicznej, acz mniej zdrowej może być cukier brązowy), mieszamy i zostawiamy na co najmniej godzinę. Truskawki dzięki temu puszczą sok i nie trzeba będzie dolewać wody.
Podgrzewamy je następnie na małym ogniu, doprowadzamy do wrzenia i na minimalnym ogniu trzymamy kilkanaście minut do pół godziny. Zostawiamy w garnku aż przestygną i czynność powtarzamy, po czym chowamy nasz garnek do lodówki. Całą procedurę podgrzewania powtarzamy jeszcze dzień lub dwa - w zależności od tego jak gęstą konfiturę chcemy uzyskać. Przed ostatnim "smażeniem" wlewamy 2-3 nakrętki amaretto. Całość lekko miksujemy blenderem, tak by zostawić część całych owoców.
Słoiki wyparzamy (ja myję je w zmywarce w najwyższej temperaturze) i do gorących wlewamy truskawki (najlepiej przy pomocy lejka). Mocno dokręcamy nakrętkę, odwracamy do góry dnem i zostawiamy do przestygnięcia, po czym chowamy w zimne miejsce. Ja tych truskawek nie pasteryzowałam, sprawdziłam, nakrętki porządnie zassały, ale jeśli ktoś chce, może dla pewności pasteryzować przez ok. pół godziny w 100 stopniach (np. w piekarniku).
**
Zapraszam też do odwiedzenia mojego drugiego, tym razem podróżniczego bloga
Czy można w ten sposób zrobić np. konfiturę z nektarynek?
OdpowiedzUsuńjeśli pytasz o sposób przygotowania, to ja postępuję identycznie ze wszystkimi owocami. Jeśli natomiast masz na myśli amaretto, to nie dodawałam go do innych owoców, więc nie mam pojęcia.
UsuńTaka konfitura to dopiero musiała pachnieć... :) Jak marzenie :)
OdpowiedzUsuń