Dziś prezentuję Wam przepis na ciastka, które pewnie by nie powstały, gdyby nie niemożność oparcia się pokusie zakupu czegoś w cukierni. Czasem tak mam, zwłaszcza gdy nie wezmę ze sobą nic na drugie śniadanie, bo po obfitym pierwszym wydaje mi się, że do obiadu wytrzymam. Na ogół jednak nie wytrzymuję i wówczas zabijam głód naprędce kupionym bananem, waflami ryżowymi czy zdrowym batonem. Ale czasem też się zdarza, że jedynym miejscem "po drodze" jest piekarnia lub cukiernia. Tak było właśnie tym razem. Wybór padł na ciastka owsiane, bo choć sprzedawczyni nie była w stanie [sic!] zdradzić ich składu, uznałam, że to najzdrowsze, co mają w ofercie. Kupiłam więc, w przypływie wilczej ochoty na słodkie "co nieco" jedno takie ciasteczko - za, bagatela, 3 złote sztuka. Kupiłam, zjadłam połowę i zostawiłam resztę na pożarcie ptaszkom. Bo to nie było dobre ciastko. Rozgoryczona i zła postanowiłam takie [to znaczy lepsze] ciacha zrobić w domu. I zrobiłam. I naprawdę wyszły pyszne, dużo lepsze niż te cukierniowe. I zdrowsze, naturalnie :)
Najlepiej smakują świeże, zaraz po upieczeniu, gdyż każdego dnia twardnieją odrobinę (można je jednak odświeżyć, wkładając na chwilę do mikrofalówki lub nagrzanego piekarnika).
Po większość składników zapraszam do nieocenionych sklepów Ekogram Zielonki w Krakowie lub na stronę EKOGRAM.PL
Uwaga! Dla wszystkich czytelników bloga rabat 7% na cały asortyment. Wystarczy w tabelkę z kodem rabatowym wpisać hasło: zdrowozakrecona.
Składniki na 12 dużych ciastek:
- 1 szklanka mąki owsianej
- 1/2 szklanki tapioki (lub innej skrobi)
- 1 i 3/4 szklanki płatków owsianych (najlepiej górskich)
- 1/3 szklanki cukru kokosowego
- 1/3 szklanki syropu klonowego/miodu
- 1/4 szklanki oleju kokosowego (w wersji niewegańskiej może być masło klarowane)
- 1/3 szklanki (4 czubate łyżki) masła orzechowego
- pół łyżeczki soli
- pół łyżeczki sody
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia bio
- 1/4 szklanki mleka roślinnego (u mnie kokosowe)
- pół tabliczki czekolady (opcja)
Wykonanie jest banalne: w jednej misce mieszamy składniki suche, w drugiej mokre, łączymy ze sobą zawartośc obu, mieszamy. Wilgotną dłonią lepimy kulki, rozpłaszczamy je na blaszce przykrytej papierem do pieczenia. Pieczemy 15 minut w 175 stopniach. Na wystudzone ciastka nakładamy rozpuszczoną czekoladę (nożem lub patykiem robimy esy-floresy). Jemy jak czekolada zastygnie.
***
Zapraszam też do odwiedzenia mojego podróżniczo-reporterskiego bloga
http://pasjamilubiebycwpodrozy.blogspot.com
Już przepisy na święta zaczynam zbierać. Dzięki za inspirację!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://tesko.biz/
Czy można pominąć masło orzechowe?
OdpowiedzUsuńMożna ale fajnie podkreca smak. Jeśli jednak Pominięci, dodaj dwie łyżki oleju więcej lub np. musu z bananów ew. jogurtu
Usuńbardzo dobre
OdpowiedzUsuń